W 2009 zdiagnozowano u mnie miażdżycę tętnic wieńcowych i lekarze wysyłali mnie na natychmiastową operację poczwórnego „baypassu”. Zdecydowałem się jednak trochę poczekać i rozważyć wszelkie możliwe inne opcje. Po wielu wizytach u różnych specjalistów i przeczytaniu wielu publikacji, trafiłem na doktora Stevena Devries, zajmującego się kardiologią integracyjną w szpitalu Uniwersytetu Northwestern w Chicago. Jego opinia była prosta – mogę uniknąć noża jeżeli przejdę na całkowity weganizm. Mniej więcej w tym samym czasie dowiedziałem się o programach dietetycznych diety warzywno-owocowej. To co przeczytałem potwierdzało opinię Dr Devries. W dodatku perspektywa wyjazdu do ośrodka oferującego dietę warzywno-owocową była dla mnie bardzo atrakcyjna, gdyż szybko się przekonałem jak trudno jest utrzymać dietę gdy jest się jedynym weganem w domu.
Teraz, po kilku już latach bez operacji, jestem w relatywnie lepszej formie niż byłem na początku. Co roku spędzam lato w którymś z ośrodków oferujących dietę warzywno-owocową. Zaraz pierwszego roku, po dwóch tygodniach diety przestałem używać insulinę. Już następnego roku, po czterech tygodniach diety zacząłem 4-5 kilometrowe spacery po plaży i nadmorskim lesie. O ile przedtem, przejście 100 metrów było dla mnie trudne i powodowało bóle w klatce piersiowej, to teraz, po kilku latach, długość moich spacerów jest ograniczona już tylko dostępnym czasem. Jest oczywiste, że blokady moich naczyń sercowych zmniejszyły się znacząco, co by się zgadzało ze znanymi publikacjami (jak np. Dr Esselstyna z Cliniki Cleveland).
Ponieważ dieta warzywno-owocowa jest bardzo restrykcyjna (0 węglowodanów, 0 tłuszczy i 0 białka) jest trudno przeprowadzić ją w domu. Jakość i różnorodność składników, przyprawy a nawet sposób podania są niezbędne by uczynić każde danie atrakcyjnym i pomóc osobom utrzymać się na diecie. Jak sam się przekonałem, również wzajemne wsparcie innych osób w grupie prowadzącej dietę jest niezwykle pomocne.
W ciągu ostatnich lat odwiedziłem wiele ośrodków prowadzących tą dietę, dużych i mniejszych. Niestety, mogłem też zauważyć jak niektóre z nich, nawet cieszące się dobrą reputacją, z czasem przekształcały się w maszynki do robienia pieniędzy, zaniedbując jakość na rzecz zysków. Toteż w tym roku, byłem bardzo zadowolony gdy przeczytałem że Neptuno Resort & Spa w Dźwirzynie zaczyna oferować dietę, która jest mi potrzebna. Spędziłem tam w tym roku 4 tygodnie, będąc jednym z pierwszych ich „pacjentów”. Byłem niezwykle zadowolony. Ich dieta opierająca się na diecie warzywno-owocowej jest dostosowywana do indywidualnych potrzeb uczestnika przez lekarza medycyny, który również opiekuje się gośćmi. Właściciel ośrodka sam też jest lekarzem z wykształcenia i entuzjastą zdrowego jedzenia więc jakość ich diety jest wspaniała. W odróżnieniu od innych popularnych ośrodków, Neptuno stara się być ośrodkiem bardziej luksusowym. Nie oferuje on niezliczonej ilości „zabiegów” (takich jak laser, solux, kapiele w CO2, itp.), które osobiście uważam za stratę czasu i pieniędzy, preferując spacery po plaży i nadmorskim lesie. Za to Neptuno ma dwie różne sauny, duże Jacuzzi i tężnię solankową, dostępne bez ograniczeń przez większość dnia.
Z basenu, jak na razie, można korzystać w sąsiednim ośrodku. Oferują też doskonały program Jogi, Nordic walking i poranną gimnastykę z instruktorem oraz darmową wypożyczalnię rowerów.
Ale największą zaletą Neptuno jest fenomenalna lokalizacja. Lubię Dźwirzyno najbardziej ze wszystkich kurortów nadmorskich za jego, wręcz magiczny, sosnowy las nadmorski i niezwykle czystą plażę, które ciągną się kilometrami. Neptuno jest w samym środku tego lasu. Wychodząc przez tylną furtkę znajdujemy się na pięknej wydmie, doskonalej na opalanie się w bardziej wietrzne dni, a idąc jakieś 50 metrów dalej wchodzimy na plażę.
Myślę że właśnie znalazłem perfekcyjne miejsce na moje dietetyczne wakacje..
Adam Galant, C'Ville, IL (USA)